Małgorzata Twardzik-Wilk w 1992 roku uzyskała dyplom w pracowni malarstwa prof. Mariana Stelmasika, w Instytucie Wychowania Artystycznego na Uniwersytecie Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie. Zajmuje się malarstwem olejnym, akrylowym i pastelem. Od ukończenia studiów aktywnie tworzy. Swoje prace corocznie prezentuje na wystawach malarskich indywidualnych i zbiorowych, zarówno w kraju, jak i za granicą. Współpracuje z wieloma galeriami sztuki w całej Europie. Szereg jej prac znajduje się w zbiorach muzealnych i prywatnych w Polsce, we Francji, w Austrii, na Słowacji, na Ukrainie, w Macedonii, w Rumunii, na Węgrzech, a także w USA i w Niemczech. W 2010 r. (Foieni) i 2016 r. (Pocspetri) - nagradzana podczas międzynarodowych plenerów za najlepszy obraz. Jest członkinią Umeleckej Besedy Slovenskej (związku profesjonalnych artystów działających na Słowacji). Corocznie bierze udział w międzynarodowych sympozjach i plenerach malarskich w Polsce, na Słowacji, na Ukrainie, w Macedonii, w Rumunii, na Węgrzech. W ramach projektów unijnych prowadzi warsztaty malarskie dla dzieci, młodzieży i dorosłych. Mieszka i tworzy w Głowience koło Krosna.
Ważniejsze wystawy, udział w plenerach i sympozjach malarskich:
Podobno w sztuce wszystko już było
Prezentowana obecnie w Saloniku Artystycznym Biblioteki wystawa malarstwa Małgorzaty Twardzik-Wilk to swojego rodzaju retrospektywny przegląd wybranych prac i zmian w sposobie oglądu świata i próbach opowiedzenia o nim, jakie zaszły w ciągu dziesięciolecia, które minęło od poprzedniej wystawy artystki w tym samym miejscu. Niezmienne pozostały tylko tematy, dla których M. Twardzik-Wilk wciąż poszukuje nowych środków wyrazu: kwiaty, pejzaż i człowiek.
Podobnie jak w historii malarstwa, krajobraz jest dla artystki fascynującą przygodą z naturą, z przestrzenią i powietrzem, z ciężarem i lekkością, pokonywaniem ograniczeń. Od pierwszych jego przedstawień, utrzymanych w stylistyce rosyjskich pejzażystów schyłku XIX wieku, jednak bez zarzucanego Szyszkinowi zagubienia się w szczegółach, po najnowsze prace, w których pejzaż, także z elementami architektury, zredukowany został do lirycznej abstrakcji, możemy śledzić ewolucję świadomości i intuicji.
Zainteresowanie człowiekiem przejawia się w portretach kobiet i postaciach tancerek. Ich zdeformowane ciała, ukazane w pozach rzucających wyzwanie prawom anatomii i statyki, fascynują artystkę ekspresją w formie i wyrazie, dynamiką kształtów przeciwstawioną okuciu paczką.
Obrazy Małgorzaty Twardzik-Wilk nie opowiadają historii, choć same mają swoje biografie. Pod warstwą impastu kryją się ich wersje i etapy powstawania, których nie mieliśmy okazji oglądać i zapamiętać. Ale w sztuce nie to, co widać, jest najważniejsze. To, co widzimy, jest zaledwie początkiem wyprawy w przestrzeń pełną nieuchronnych skojarzeń, niejasnych pytań i niepełnych odpowiedzi, zdziwień i podszeptów.
Podczas otwarcia jednej ze swoich wystaw Małgorzata Twardzik-Wilk skonstatowała, że w sztuce wszystko już zostało powiedziane. Trudno podważać słuszność tej opinii zważywszy, że od pierwszych obrysów dłoni w grotach Altamiry po dzień dzisiejszy artyści, w imieniu ludzkości, odkładają grosz przeznaczony dla aniołów, tworząc obszar rozległy i inspirujący, na którym żyły i umierały liczne idee, estetyka i piękno, na którym poszukiwano, zmieniano i rewolucjonizowano. A jednak wielki Leonardo nie przewidział impresjonizmu, a impresjoniści nie odkryli informelu. Tym odważniej więc można ryzykować stwierdzenie, że i w malarstwie Małgorzaty Twardzik-Wilk jeszcze nie wszystko się zdarzyło.
Stanisław Wójtowicz