Iwona Szmist urodziła się w 1984 roku w Rzeszowie. Obecnie mieszka w Szczepańcowej. Maluje amatorsko od 2006 roku. Tworzy w wielu technikach. Najlepiej czuje się w technice olejnej, a także w rysunku. Czasami stosuje też akryl i akwarelę.
Tematyka jej prac jest bardzo różnorodna, od realistycznych pejzaży, kwiatów, portretów, przez impresjonistyczne postaci kobiet, do prac nieco minimalistycznych, niedopowiedzianych pejzaży, trochę fantazyjnych, jak gdyby z pogranicza snu. Zajmuje się także artystycznym malowaniem ścian.
Należy do Klubu Twórców Sztuki z siedzibą w Grodzisku Wielkopolskim. W 2009 roku zdobyła pierwsze miejsce w konkursie malarskim pt. „O świcie”, zorganizowanym przez Klub Twórców Sztuki.
Jej prace można zobaczyć w galeriach internetowych: „ArteFm”, „Niezależna internetowa galeria sztuki Various Art Gallery” czy „Digart”, a także na prywatnej stronie internetowej „Galeria na poddaszu”. Swoje obrazy i rysunki wystawiała też podczas Bieszczadzkich Spotkań ze Sztuką „Rozsypaniec” (2012).
Wpleść palce w tęczy rozpuszczone włosy
Iwona Szmist nie studiowała rysunku i malarstwa w renomowanych pracowniach artystycznych, jest amatorką. Inspiracji swych kreacji artystycznych szuka w dorobku uznanych twórców, ale przede wszystkim - we własnej wyobraźni, starając się odnaleźć, wśród wielu ścieżek już przedeptanych, tę jedyną i niepowtarzalną - swoją. Zapewne dlatego posługuje się wieloma technikami malarskimi, choć najczęściej wykorzystuje najtrudniejszą, ale i najszlachetniejszą: większość jej obrazów to oleje na płótnie. Nie ogranicza także tematyki swych prac, maluje pejzaże, kwiaty, postacie kobiet, rysuje portrety.
W krajobrazach fantastycznych, w których harmonijnie współistnieją ziemia, powietrze i woda, prawdziwe teatrum dzieje się na nieboskłonie. Wypiętrzone w nieskończoność chmury, oświetlone na brzegach ukrytym za nimi słońcem zwiastują nadciągającą burzę; przeźroczyste obłoki rozpraszają księżycową poświatę patronując cichemu zmierzchowi; wznosząca się mgła chłonie pierwsze blaski poranka. Odważnie łączą się kolory: zimne błękity, soczyste czerwienie, dojrzałe oranże, niepojętym sposobem nadając powietrzu zielonkawe odcienie. I tutaj nie kończy się magia. Poruszona wyobraźnia sięga pod skórę ziemi, pod powierzchnię wody...
Pośród tej scenerii uważny widz dostrzeże postać ludzką kierującą się ku œwiatłu i sylwetki żaglowców na tle spowitych w gęsty opar drapaczy chmur widmowego miasta. Dokąd tak naprawdę zmierzają, ci ludzie i statki? Do nowej Utopii? Do kolejnych archipelagów złudzeń?
Nie wymusza stawiania podobnych pytań krajobraz bliski, swojski. Pory roku w Bieszczadach przedstawione są „stabilnie”, niczym łodyga słonecznika, pozwalająca mu piąć się i obracać ku słońcu, od którego wziął nazwę. To słoñce ożywia kwiaty na obrazach Iwony Szmist, podnosząc znad łąk zasłony mgły, i uchyla rąbka tajemnicy budzącego się dnia.
Wyjątkowe miejsce wśród prac Iwony Szmist zajmują portrety kobiet inspirowane twórczością Giuseppe Dangelico Daeniego, znanego jako Pino Daeni (1930-2010). Łatwo dostrzec w nich technikę stosowaną przez impresjonistów. Umiejętność uchwycenia przelotnych wrażeń i najmniejszego ruchu sprawia, że portretowane kobiety wydają się pogrążone w myślach, nieobecne.
Iwona Szmist „wystawia” swoje prace w licznych galeriach internetowych, ale obecna prezentacja malarstwa i rysunków w Saloniku Artystycznym jest jej pierwszą wystawą indywidualną. Sądzę, że warto zapamiętać zarówno nazwisko, jak i konsekwencję w zgłębianiu tajników form wyrazu i technik ich utrwalania. To dobre rokowania na artystyczną przyszłość.
Stanisław Wójtowicz