Wystawa ekslibrisów Zbigniewa Osenkowskiego 13 czerwca - 14 lipca 2012 r., Salonik Artystyczny KBP /ul. Wojska Polskiego 41/


A jednak małe jest piękne

Zbigniew Osenkowski jest poetą ekslibrisu. To znamię na trwałe przylgnie do jego osoby, jego twórczych dokonań. Lecz to o wiele za mało - on jest jednocześnie świetnym grafikiem, a jakby marginalne pastele, pejzaże wykonane w tej technice, okazują się równie ważne, urocze w swoistym klimacie. W ogóle te prace cechuje liryczność, plastyczność, łagodność, w kapitalnym połączeniu z intelektualnie uchwyconą metaforą. Nie tylko w ekslibrisach - przypominajmy to.



Ekslibrisy Zbigniewa Osenkowskiego to oddzielne, i osobliwe dzieła sztuki. Przypominają mrówczą pracowitość i syntezę - formy jakby niedostrzegalne, a jednak doskonałe w swej architekturze, w intencji przekazu. Coś z Flamandów, którzy przed czterema wiekami, tworząc miniatury, domagali się od widzów uzbrojenia w powiększające szkła.

Miniaturowe dzieła sztuki Osenkowskiego mają swoje rozdziały, jak wielka księga życia. Są tam - i nie przyjmujmy jedynie ekslibrisowych prac - bardzo realne konteksty, uzupełnienia tematyczne. Ekslibrisy mają znamiona, atrybuty właścicieli księgozbiorów. 

Są więc symbole związane z tak szlachetnym zwierzęciem jak koń, i on pojawia się również w niesamowicie ukształtowanych konfiguracjach, także w grafikach. Są wśród „dotkniętych” wyobraźnią i dłutem artysty błogosławieni i święci, jak św. Bobola związany z kultem w Strachocinie k. Sanoka, a jakby na drugim biegunie Matka Boska Bieszczadzka - oboje w boleściwej ekspozycji.

Ale krąg życia, który otoczył i otacza Osenkowskiego, to także różnorodność kultur, nacji. Stąd na planie artystycznym Osenkowskiego znajdą się Chasydzi galicyjscy, a tajemniczy „Grabarz książek” należy chyba do świata uniwersum.

Tematy ekslibrisów Osenkowskiego stanowią o płynności zainteresowań tak autora, jak i osób zainteresowanych owym znakiem. Poza tym, artysta ten czerpie z inspiracji dziejów obecności świata.

Spotkamy w tej galerii szereg postaci spod znaku Virtuti Militarii, patriotyczny panteon. Ale i te, które zanikają pod naszymi (lub zniknęli, jak z Reinfusa) niemal powiekami, Hucułów. I światłych i wielkich jak „nasz” papież, jak twórcy, luminarze kultury.

W osobliwej galerii Osenkowskiego znajdują się też syntezy zwierząt kotowatych, od udomowionych, po rysie i dalej, czy wyżej (?), symbole związane z tradycją polowań, że chce się pomyśleć po sienkiewiczowsku: „Ogary poszły w las…”, wraz z echem trąbek(?). To symbole tworzone w okresie biedermeier - pewnie tak.

Nasz region, mimo powszechnego uogólnienia, wiąże się z wielokulturowością - to słuszne i niepodważalne. Są więc w dorobku tego artysty szkice cerkwi i kościołów, w tym już nieistniejących. Zatem i wizerunki świętych obu - Wschodniego i Rzymskiego - obrządków.

A pejzaże? Cóż znaczyłby bez owych przecinków, wykrzykników, znaków zapytania koń w  bieszczadzkim pejzażu? Pod ręką uzbrojoną, w dłuto lub choćby ołówek.

Oczywiście ważnymi dla tego artysty są obrazy rodzinnej pamięci podsanockiego Zagórza, tkliwych fal Osławy. I Sanok - tyle temu miastu artysta poświęcił, że stał się filarem tradycji tego miasta.

Ciekawostką są Ex musicis  (czyli książkowe znaki związane z muzyką). Barda Leszka Długosza ex musicis jest jakby „uzasadnione”. Ale Ex musics słynnego aktora Jerzego Stuhra? Ba! Uzasadnione świetnie! Wszak koncertowo odtworzył tytułowego „Kontrabasistę” Patricka  Süskinda („tego” od „Pachnidła”…), chyba ok. 70 razy na wszystkich kontynentach.

Sporo prac Zbigniewa Osenkowskiego to grafiki tworzone w metodzie linorytu na płytkę traconą, wymyśloną przez Picassa. Osenkowski stosując ją daje odbiorcy - znów - rzetelność i konsekwencję: nie da się pomnożyć jego np. linorytów - są niepowtarzalne. Jakby spalono kloc drzeworytniczy. To jest również atrybutem sztuki.  

Twórczość ta nas inspiruje, pomnaża nasze wyobrażenia o życiu, o sztuce…

 

Jan Tulik

Informator do wystawy